Problem z nałogiem masturbacji

Czyli nasz pokoik :)
  • Paweł
    Problem z nałogiem masturbacji

    Post autor: Paweł » 17 gru 2010, 21:01

    Szczęść Boże! Dodaję ten temat tutaj ponieważ nie znalazłem odpowiedniejszego działu. Mam nadzieję, że mi pomożecie. Jak w temacie mam ten problem. Zaczęło się niewinnie, zresztą w szkole pani od biologi tłumaczyła, że to normalne zachowanie, a we wszystkich książkach znajdowałem potwierdzenie tej tezy. Nie byłem wtedy tak blisko Boga jak teraz. Kiedy do Niego się zbliżyłem, postanowiłem zaprzestać tego, lecz nie mogłem. Spowiadam się i staram się codziennie w pełni uczestniczyć we mszy świętej. Przyjmowanie Jezusa w komunii bardzo mnie umacnia. Mam pytanie czy w mojej sytuacji muszę spowiadać się po każdej chwili słabości? Bardzo wstydzę się tego, więc otwarta rozmowa z kapłanem też nie wchodzi w rachubę. Proszę o odpowiedź, ponieważ słyszałem, że jeżeli koś walczy z nałogiem to nie popełnia grzechu ciężkiego, ponieważ nie jest to dobrowolne postępowanie. Jeżeli znajdziecie czas pomódlcie się proszę za mnie.

    Awatar użytkownika
    Beata
    Posty:2
    Rejestracja:07 paź 2011, 20:53

    Re: Problem z nałogiem masturbacji

    Post autor: Beata » 07 paź 2011, 21:35

    hm, cóż nie wiem jak do tego Kosciół, ale wg mnie krzywdy nikomu tym nie robisz....

    Awatar użytkownika
    Anienka
    Posty:45
    Rejestracja:26 paź 2011, 21:50

    Re: Problem z nałogiem masturbacji

    Post autor: Anienka » 27 paź 2011, 23:43

    Jak mi Cię żal! To jest straszny nałóg, a grzech również. Wiem, jak Ci jest ciężko, bo ja również przeszłam przez
    coś podobnego. Bardzo cierpiałam i po ludzku myślałam, że nigdy się nie uwolnię. Chciałam się zabić, gdyż czułam, że
    umieram. Wszystko mnie męczyło.
    Jeśli nie mówisz kapłanowi o tym grzechu, gdy upadniesz, to popełniasz ciężki grzech (a gdybyś mówił to byś otrzymał
    łaskę walczenia o cnotę; to jest wielki błąd, że nie ufasz w Boże Miłoosierdzie). Módl się z całym sobą, ile
    sił Ci pozwoli. Miej wiarę, że Komunia święta jest Twoją siłą. Nieustannie proś o ratunek. Nigdy nie ustawaj, choć
    nieraz odczujesz znużenie. Zachęcam również, abyś prosił świętego Józefa, patrona czystości. Dobrym początkiem
    byłaby nowenna i jakaś codzienna modlitwa przy pacierzu do tego Przeczystego Oblubieńca. On mi samej wiele pomógł.
    Powierz mu się jako dziecko, schroń się w jego ramiona, a on Ci dopomoże. Rozważaj często Słowo Boże i gorliwe
    uczestnicz we Mszy świętej. Adoruj Najśw. Sakramnet, odmawiaj Różaniec (jesli możliwe to nawet cały w ciągu dnia)
    i Koronkę do Bożego Miłosierdzia (często rozważaj Mekę Chrystusa) Zachęcam Cię również, abyś odmawiał nowennę wynagradzającą doNiepokalanego Serca Marii (według objawień siostry Marii Natalii)
    http://www.duchprawdy.com/siostramarianatalia.htm
    Zachęcam Cię tu, abyś przeczytał dzieła mistyczne świętej Teresy z Aviila. Zwłaszcza "Twierdzę wewnętrzną" i "Księgę życia".
    To powinno Ci pomóc znienawidzić grzech i zdobyć na męstwo wśród prób wiary.
    http://www.karmel.pl/klasyka/index.php

    Awatar użytkownika
    Anienka
    Posty:45
    Rejestracja:26 paź 2011, 21:50

    Re: Problem z nałogiem masturbacji

    Post autor: Anienka » 28 paź 2011, 20:22

    Pawle! Nie poddawaj się! Uwierz, że Bóg Cię kocha. Niech zachętą tu będą dla Ciebie słowa Jezusa z Dzienniczka siostry
    Faustyny:

    Jezus: Nie lękaj się, duszo grzeszna, swego Zbawiciela, pierwszy zbliżam się do ciebie, bo wiem, że sama z siebie nie jesteś zdolna wznieść się do Mnie. Nie uciekaj dziecię od Ojca swego, chciej wejść w rozmowę sam na sam ze swym Bogiem Miłosierdzia, który sam chce ci powiedzieć słowa przebaczenia i obsypać cię swymi łaskami. O, jak droga mi jest dusza twoja. Zapisałem cię na rękach swoich. I wyryłaś się głęboką raną w sercu moim.
    Dusza: Panie, słyszę głos Twój, który mnie wzywa, abym wróciła ze złej drogi, ale nie mam ani odwagi, ani siły.
    Jezus: Jam jest siła twoją, Ja ci dam moc do walki.
    Dusza: Panie, poznaję Świętość Twoją i lękam się Ciebie.
    Jezus: Czemuż się lękasz, dziecię moje, Boga Miłosierdzia? Świętość Moja nie przeszkadza Mi, abym ci był miłosierny. Patrz, duszo, dla ciebie założyłem tron miłosierdzia na ziemi, a tym tronem jest tabernakulum, i z tego tronu miłosierdzia pragnę zstępować do serca twego. Patrz, nie otoczyłem się ani świtą, ani strażą, masz przystęp do mnie w każdej chwili, o każdej dnia porze chcę z tobą mówić i pragnę ci udzielać łask.
    Dusza: Panie, lękam się, czy mi przebaczysz tak wielką liczbę grzechów, trwogą mnie napełnia moja nędza.
    Jezus: Większe jest Miłosierdzie Moje aniżeli nędze twoje i świata całego. Kto zmierzył dobroć moją? Dla ciebie zstąpiłem z nieba na ziemię, dla ciebie pozwoliłem przybić się do krzyża, dla ciebie pozwoliłem otworzyć włócznią Najświętsze Serce Swoje i otworzyłem ci Źródło Miłosierdzia; przychodź i czerp łaski z tego Źródła naczyniem ufności. Uniżonego serca nigdy nie odrzucę, nędza twoja utonęła w przepaści Miłosierdzia Mojego. Czemuż byś miała przeprowadzać ze Mną [spór] o nędzę twoją. Zrób mi przyjemność, że mi oddasz wszystkie swe biedy i całą nędzę, a Ja cię napełnię skarbami łask.
    Dusza: Zwyciężyłeś, o Panie kamienne serce moje dobrocią swoją; oto z ufnością i pokorą zbliżam się do trybunału miłosierdzia Twego, rozgrzesz mnie sam ręką zastępcy swego. O Panie, czuję, jak spłynęła łaska i pokój w moją biedną duszę. Czuję, że mnie na wskroś ogarnęło Miłosierdzie Twoje, Panie. Więcej mi przebaczyłeś, aniżeli ośmielałam się spodziewać albo pomyśleć byłam zdolna. Dobroć Twoja przewyższyła wszystkie moje pragnienia. A teraz zapraszam Cię do serca swego, przejęta wdzięcznością za tyle łask. Błądziłam jak dziecię marnotrawne po manowcach, a Tyś mi nie przestawał być Ojcem. Pomnażaj we mnie Miłosierdzie Twoje, bo widzisz, jak słabą jestem.
    Jezus: Dziecię, nie mów już o nędzy swojej, bo Ja już o niej nie pamiętam. Posłuchaj, dziecię moje, co ci pragnę powiedzieć: przytul się do Ran Moich i czerp ze Źródła Żywota wszystko, czegokolwiek serce twoje zapragnąć może. Pij pełnymi ustami ze Źródła Żywota, a nie ustaniesz w podróży. Patrz w blaski Miłosierdzia Mojego, a nie lękaj się nieprzyjaciół swego zbawienia. Wysławiaj Moje Miłosierdzie.

    Jezus: Duszo w ciemnościach pogrążona, nie rozpaczaj, nie wszystko jeszcze stracone, wejdź w rozmowę z Bogiem swoim, który jest Miłością i Miłosierdziem samym.. - Lecz, niestety, dusza pozostaje głucha na wołanie Boże i pogrąża się jeszcze w większych ciemnościach.
    Jezus woła powtórnie: Duszo, usłysz głos miłosiernego Ojca swego
    Budzi się w duszy odpowiedź: Nie ma już dla mnie miłosierdzia. I wpada w jeszcze większą ciemność, w pewien rodzaj rozpaczy, który daje jej pewien przedsmak piekła i czyni ją całkowicie niezdolną do zbliżenia się do Boga.
    Jezus trzeci raz mówi do duszy, lecz dusza jest głucha i ślepa, poczyna się utwierdzać w zatwardziałości i rozpaczy. Wtenczas zaczynają się niejako wysilać wnętrzności Miłosierdzia Bożego i bez żadnej współpracy duszy daje jej Bóg swą ostateczną łaskę. Jeżeli nią wzgardzi, już ją Bóg pozostawi w stanie, w jakim sama chce być na wieki. Ta łaska wychodzi z Miłosiernego Serca Jezusa i uderza swym światłem duszę, i dusza zaczyna rozumieć wysiłek Boży, ale zwrócenie [się do Boga] od niej zależy. Ona wie, że ta łaska jest dla niej ostatnia, i jeżeli okaże jedno drgnienie dobrej woli - chociażby najmniejsze - to Miłosierdzie Boże dokona reszty.
    [Jezus:] Tu działa wszechmoc Mojego Miłosierdzia, szczęśliwa dusza, która skorzysta z tej łaski.
    Jezus: Jak wielką radością napełniło się Serce Moje, kiedy wracasz do mnie. Widzę cię bardzo słabą, dlatego biorę cię na własne ramiona i niosę cię w dom Ojca Mojego.
    Dusza, jakby przebudzona: Czy to możliwe, żeby jeszcze dla mnie było miłosierdzie? - pyta pełna trwogi.
    Jezus: Właśnie ty, dziecię moje, masz wyłączne prawo do Mojego Miłosierdzia. Pozwól Mojemu Miłosierdziu działać w tobie, w twej biednej duszy; pozwól, niech wejdą do duszy promienie łaski, one wprowadzą światło, ciepło i życie.
    Dusza: Jednak lęk mnie ogarnia na samo wspomnienie moich grzechów i ta straszna trwoga pobudza mnie do powątpiewania o Twojej dobroci.
    Jezus: Wiedz, duszo, że wszystkie grzechy twoje nie zraniły Mi tak boleśnie Serca, jak obecna twoja nieufność; po tylu wysiłkach Mojej Miłości i Miłosierdzia nie dowierzasz Mojej dobroci.
    Dusza: O Panie, ratuj mnie sam, bo ginę, bądź mi Zbawicielem. O Panie, resztę wypowiedzieć nie jestem zdolna, rozdarte jest moje biedne serce, ale Ty, Panie...
    Jezus nie pozwolił dokończyć tych słów duszy, ale podnosi ją z ziemi, z otchłani nędzy i w jednym momencie wprowadza ją do mieszkania własnego Serca, a wszystkie grzechy znikły w okamgnieniu, miłości żar zniszczył je.
    Jezus: Masz, duszo, wszystkie skarby Mojego Serca, bierz z Niego, cokolwiek ci potrzeba.
    Dusza: O Panie, czuję się zalana Twoją łaską, czuję, jak nowe życie wstąpiło we mnie, a nade wszystko czuję Twą Miłość w mym sercu, to mi wystarcza. O Panie, przez wieczność całą wysławiać będę wszechmoc Miłosierdzia Twego; ośmielona Twoją dobrocią, wypowiem Ci wszystek ból serca swego.
    Jezus: Mów, dziecię, wszystko bez żadnych zastrzeżeń, bo słucha cię Serce Miłujące, Serce Najlepszego Przyjaciela.
    O Panie, teraz widzę całą swoją niewdzięczność i Twoją dobroć. Ścigałeś mnie swoją łaską, a ja udaremniałam wszystkie Twoje wysiłki, widzę, że należało mi się samo dno piekła za zmarnowanie Twych łask.
    Jezus przerywa duszy rozmowę - i [ mówi ]: Nie zagłębiaj się w nędzy swojej, jesteś za słaba, abyś mówiła; lepiej patrz w Moje Serce pełne dobroci i przejmij się moimi uczuciami, i staraj się o cichość i pokorę. Bądź miłosierna dla innych, jako Ja jestem dla ciebie, a kiedy poczujesz, że słabną twe siły, przychodź do Źródła Miłosierdzia i krzep duszę swoją, a nie ustaniesz w drodze.
    Dusza: Już teraz rozumiem miłosierdzie Twoje, które mnie osłania jak obłok świetlany i prowadzi mnie w dom Mojego Ojca, chroniąc mnie przed strasznym piekłem, na które nie raz, ale tysiąc razy zasłużyłam. O Panie, nie wystarczy mi wieczności na godne wysławianie Twojego niezgłębionego Miłosierdzia, Twojej litości nade mną.

    "I znowuż pragnę powiedzieć trzy słowa do duszy, która pragnie stanowczo dążyć do świętości i odnowić owoc, czyli pożytek ze spowiedzi.
    Pierwsze, całkowita szczerość i otwartość. Najświętszy i najmądrzejszy spowiednik nie może gwałtem wlać w duszę tego, co pragnie, jeżeli dusza nie będzie szczera i otwarta. Dusza nieszczera, skryta naraża się na wielkie niebezpieczeństwo w życiu duchownym i sam Pan Jezus nie udziela się takiej duszy w sposób wyższy, bo wie, że ona nie odniosłaby korzyści z tych łask szczególnych.
    Drugie słowo - pokora. Dusza nie korzysta należycie z sakramentu spowiedzi, jeżeli nie jest pokorna. Pycha duszę utrzymuję w ciemności. Ona nie wie i nie chce dokładnie wniknąć w głąb swej nędzy, maskuje się i unika wszystkiego, co by ją uleczyć miało.
    Trzecie słowo - to posłuszeństwo. Dusza nieposłuszna nie odniesie żadnego zwycięstwa, chociażby ją sam Pan Jezus bezpośrednio spowiadał. Spowiednik najdoświadczeńszy nic takiej duszy nie pomoże. Na wielkie nieszczęścia naraża się dusza nieposłuszna i nic nie postąpi w doskonałości i nie da rady w życiu duchownym. Bóg najhojniej obsypuje duszę łaskami, ale duszę posłuszną"
    Pawle! jest Ci trudno zachować czystość i nie masz już siły,to zachęcam, abyś słuchał transmisji w Radiu Maryja z codziennej Mszy świętej i po Mszy krótkiej adoracji po Komunii świętej (o godzinie 7.00), a przed tym jeszcze Różańca (również Różańca o 12.30 i 20.20).Być może zbudzi się w Tobie tęsknota i pragnienie, aby zerwać z tym nałogiem. Bo im bardziej będziesz pragnął Jezusa,tym grzech stanie się dla Ciebie nieprzyjacielem, do którego będziesz czuł niechęć i odrazę. Proś swego Anioła Stróża
    i Matkę Bożą, aby Ci pomogli w tym postanowieniu. Nie zrażaj się nieraz upadniesz. Pamiętaj! przegrałeś bitwę, ale nie wojny. To nie grzech najbardziej boli Serce Jezusa, to to, że trwamy w tym grzechu i nie uciekamy się do Pana. On po to przyszedł na świat, by nas zbawić, a nie potępić. Dał tego dowód umierając na Golgocie w tak strasznych mękach.

    Awatar użytkownika
    Anienka
    Posty:45
    Rejestracja:26 paź 2011, 21:50

    Re: Problem z nałogiem masturbacji

    Post autor: Anienka » 27 lis 2011, 17:06

    Nie lękaj się, siostrzyczko! Jeśli pragniesz szczerze "nie robić tego", to Bóg Ci pomoże. Może pomyślisz, że Cię nie rozumiem.
    Wierz mi, ja wiem, jak to jest, bo sama przeszłam to. Nie wierzyłam, że uda mi się z tego wyjść. Ale nastąpił cud.
    Nawet nie pamiętam, kiedy zostałam wyzwolona od tego. Odmawiałam tylko Różaniec, mówiłam Maryi i Jezusowi o moim
    dramacie. Wydarzeniem, które mną wstrząsnęło było to, że "gdy się uprawiałam seks ze swoim własnym ciałem", usłyszałam
    nagle głos mego Anioła Stróża. Powiedział: "Straciłaś Rafała!". I to była prawda! Bardzo długo opłakiwałam utraconą miłość.
    On był dla mnie wszystkim. Chciałam odebrać sobie życie. Wyłam z bólu, jak zwierze, któremu zadano śmiertelna ranę.
    Spaliłam wszystkie książki z gatunku romans-fantasy, wszystkie złe gazety kobiece. Przestałam farbować sobie włosy,
    dbać o figurę, bo czułam się gruba. Zaczęłam za to dużo rozmawiać z Bogiem, umartwiać swoje ciało różnymi wyrzeczeniami
    od przyjemnych rzeczy. I prowadzić życie sakramentalne. Chodzić codziennie na Mszę, spowiadać się jak najczęściej, często, co
    dwa tygodnie, a nawet co dzień. Przyjmować Komunie św i adorować Najświętszy Sakrament. Bardzo mi też pomógł św. Józef.
    Zaczęło się od pewnej modlitwy do niego. Zaczęłam się przed nim otwierać jak z kochającym ojcem. Doszło do tego, że zaczęłam
    słyszeć jego głos. Raz, gdy miałam popełnić grzech przeciw czystości, ktoś nagle mną potrząsnął, jakby się opamiętała.
    A gdy raz odmawiałam Modlitwę do Dworu Niebieskiego, czułam, że ktoś mnie dotyka w sposób seksualny, dosłownie gwałci. Czułam
    tak wielkie obrzydzenie, że chciałam umrzeć. Poznałam wtenczas, jak straszny jest grzech cudzołóstwa.
    Wejdź na stronę: http://pierzchalski.ecclesia.org.pl/ind ... z=&pyt=549

    Awatar użytkownika
    Anienka
    Posty:45
    Rejestracja:26 paź 2011, 21:50

    Re: Problem z nałogiem masturbacji

    Post autor: Anienka » 01 gru 2011, 20:57

    Droga Przyjaciółko! to, że odczuwasz jeszcze wyrzuty sumienia, to wielki dar od Boga. Proszę przyjmij go, a będziesz szczęśliwa i uratujesz swoją duszę od piekła.

    Bóg cię nie potępia, ale jeśli z własnej woli chcesz odrzucić Jego dobroć, jak na przykład Twój kolega-satanista, to sama decydujesz się na męki piekła. Ja Cię nie straszę, ja pragnę jedynie Cię pocieszyć i pomóc. Czuję się zżyta z Tobą, bo znam Twój dramat. Jeśli chcesz być prawdziwą wolną i cieszyć się darem życia, proszę przyjmij z wiarą moją prośbę. Postaram się przysłać na te forum w dziale ?Wiara w codziennym życiu chrześcijanina? świadectwa wyrwania z niszczącego nałogu masturbacji. Chce w ten sposób, abyś wiedziała, że nie jesteś sama i naprawdę można z tego wyjść, jeśli tylko ze szczerego serca prosi się Pana Boga o ratunek. Nie ulegaj zniechęceniu, jeśli ?za pierwszym razem ci się nie uda?. To jest naturalne myślenie. Często dzieje się tak, ze w chwili, gdy się wydaje, że nie ma już ratunku, wtenczas dzieje się cud. Dla Boga nie ma nic niemożliwego. Kto mu z prostą dziecka się powierzy i zaufa wbrew wszelkiemu uczuciu beznadziei, ten będzie uratowany. Dlaczego tak się dzieje? Bóg chce nam pokazać, że z sami z siebie nic nie możemy uczynić, ale z Bogiem tak.
    Zapraszam, abyś przeczytała świadectwo młodej dziewczyny, która była w piekle, myślę, że jej osoba może być Ci bliska. Nie tylko na młody wiek, choć myślę, że Ty jesteś od niej nieco starsza. To biedna dziewczyna, to jeszcze nastolatka, a Ty na pewno jesteś już kobietą. Ta świadectwo zamieściłam w dziale ?Wiara w codziennym życiu chrześcijanina?
    Kiedyś Pan Jezus powiedział do św. Faustyny: ?Wzruszyło się serce moje miłosierdziem moim ku tobie ? dziecię moje najdroższe ? kiedy cię ujrzałem w strzępy poszarpaną od wielkiej boleści, którą cierpiałaś za swoje grzechy. Oto widzę twoją miłość tak czystą i szczerą?.

    Natomiast do siostry Józefy Menedez powiedział:
    ?Tak, duszo ukochana, nawet twoje upadki mogą Mnie pocieszyć. Nie zniechęcaj się, ponieważ ten akt pokory, do którego cię zmusza popełniona wina, więcej Mnie pocieszył, niż gdybyś nie upadła. Odwagi więc, idź naprzód i pozwól Mi w sobie pracować.

    Oto, co widziałem w chwili ustanowienia Przenajświętszego Sakramentu. Miłość rozpala we mnie pragnienie, aby stać się pokarmem dla dusz, albowiem zostałem między ludźmi nie tylko po to, aby żyć z doskonałymi, ale aby podtrzymywać słabych i żywić maluczkich. Ja przyczynię się do ich wzrostu i Ja ich umocnię. Ich dobre pragnienia będą moją pociechą, ich nędza miejscem mego wypoczynku.

    Niestety! Czy niektóre spośród tych dusz nie staną się powodem mego cierpienia. Czy wytrwają? Oto bolesny okrzyk, który wyrywa mi z Serca, jęk, który chce dać posłyszeć duszom?.

    ?Duszo ukochana! Dlaczego dajesz się ponieść tej namiętności, dlaczego pozostawisz jej taką swobodę? Pozbyć się jej nie zawsze jest w twojej mocy, ale Ja jedynie wymagam, abyś walczyła. Czymże jest chwilowa przyjemność, jeśli trzydziestoma srebnikami, za które wydał Mnie Judasz i które posłużył się na jego zgubę.

    Ile dusz sprzedało już Mnie, a ile jeszcze sprzeda za nędzną cenę przelotnej przyjemności. Ach, biedne dusze! Kogo szukacie? Czy Mnie? Tego Jezusa, którego znałyście i miłowaliście! Pozwólcie, ze powiem wam te słowa: <<Czuwajcie i módlcie się!>> Tak, pracujcie nieustannie, aby wasze wady i złe skłonności n ie przeszły do nałogu.

    Co rok, a często nawet w każdej porze roku, trzeba kosić trawę. Trzeba uprawiać ziemię, aby ją użyźnić i ciągle usuwać z niej chwasty. Podobnie i dusza powinna czuwać i niezmordowanie prostować fałszywy kierunek swoich skłonności. Nie zawsze tak bywa, że tylko ciężki grzech wiedzie na najgorsze drogi. Czasem Puntem wyjścia dla największych upadków jest drobna rzecz: mała rozrywka, chwila słabości, przyzwolenie ? może nie szkodliwe, lecz świadczące o braku umartwienia, przyjemność dozwolona sama w sobie, która jednak nie przystoi. Wszystko to wrasta i mnoży się, zaślepia powoli duszę tak, ze łaska ma coraz mniejszy wpływ, a namiętność wrasta i w końcu zwycięża.

    Ach! Jakże to smutne dla Serca Bożego, którego miłość jest nieskończona, kiedy widzi, jak tyle dusz zbliża się do przepaści!?.

    Awatar użytkownika
    MarDeb
    Posty:46
    Rejestracja:02 kwie 2020, 02:28
    Lokalizacja:Warszawa
    Kontakt:

    Re: Problem z nałogiem masturbacji

    Post autor: MarDeb » 02 kwie 2020, 18:14

    Trzeba się narodzić na nowo. Pozwolić Duchowi Świętemu na zmianę życia. Ci, co doradzają nowenny, pacierze nie narodzili się na nowo. Są bardzo religijni niczym faryzeusze, ale żywej relacji z Bogiem nie mają. Mają zespół zachowań religijnych.
    Tworzę biblijne planszówki w projekcie Basiowe Gry Planszowe.

    Awatar użytkownika
    Adam
    Posty:19
    Rejestracja:05 paź 2020, 04:24

    Re: Problem z nałogiem masturbacji

    Post autor: Adam » 05 paź 2020, 05:18

    To, że mężczyzna budzi się ze wzwodem albo w trakcie nocnego wytrysku nie zależy od niego. Nie mamy wpływu na pewne rzeczy.
    Pożądanie, jest jednym z elementów relacji kobiety i mężczyzny. Bez tego nie byłoby rodziny i tym samym nas tutaj. Musisz być jednak świadomy, że realizacja tego pożądania w sposób samodzielny nie prowadzi bezpośrednio do tej relacji. Nie jest też niczym skrajnie złym. Ten problem mija jak życie trafia na odpowiednie tory. I to na tym odpowiednim torze, trzeba się koncentrować, a nie dramatyzować z powodu masturbacji. Pozdrawiam.

    ODPOWIEDZ