Strona 1 z 1

Czy to przypadek... A może tak ma byc?

: 02 lut 2016, 00:42
autor: kris11
itam, od razu powiem że mógłbym porozmawiać z kimś osobiście ale nie lubie tak rozmawiać...
1. Po 3 latach ponownie poczułem chęc powrotu do Boga wyspowiadałem się ale już nie czuje takiego rozlużnienia po spowiedzi jak to było 3 lata temu niewiem dlaczego a ze wszystkiego się spowiadałem...
2. Czuje wielką pustkę niemam pojęcia z kąd ona się bierze prawdopodobnie brakuje mi bliskiej osoby...
3. Mam problem z onanizowaniem sie i mimo że się nie spowiadałem to chciałem zmiany i zbierałem się do tego 2 lata i modliłem się o pomoc pomimo tego że nie żyłem w zgodzie z Bogiem. I kilka miesiecy temu był przypadek poznałem dziewczyne w miejscu do którego wybrałem się pierwszy raz i poczułęm potrzebę utrzymywania z nią kontaktu. I dzięki niej przestałem się onanzować nie robie już tego miesiąc z 1 wpadką ale jak dla mnie to bardzo wielki sukces. Dziewczyna ta też ma swoje problemy i ja czuje taką potrzebe jej pomocy. Niewiem dlaczego coś mnie do niej tak przyciąga. Ona i kilka osób mi powtarzają że u Boga niema przypadków dlatego piszę tutaj bo niewiem co robić.
Dopowiem że oto wszystko co wyżej prosiłem Boga żeby się przestało dziać albo żeby poznac osobę bliska i poznałem tą dziewczyne...
Gdyby ktoś czegoś nie rozumiał to napiszcie proszę to wyprostuje :)
Pozdrawiam Kris :)

Re: Czy to przypadek... A może tak ma byc?

: 16 lis 2016, 16:37
autor: Anienka
Witam Cię, Kris! Wiesz, ja też chyba mam podobny problem. Podobnie jak Ty poznałam mężczyznę, który jest bardzo religijny. Mam za sobą bardzo przykrą przeszłość. Czasem chciałabym o tym zapomnieć, ale to niemożliwe. Też dochodziło do grzechu samogwałtu. Bardzo mnie to poniżało. Pewnego dnia (to było latem roku 2013) poszłam na strych, ponieważ w domu na dole odnawiano podłogi farbą; a była właśnie już pora Godziny Miłosierdzia. Usiadłam więc na fotelu i odmawiałam ową Koronkę. W pewnym momencie doszło, do czegoś okropnego. Otóż ujrzałam obok siebie jednego z demonów (mówię, jak najbardziej serio!), który podchodząc do mnie zamierzał ze mną obcować. Oplótł moje uda i dotykał swymi szponami. To było wstrętne! Zrozumiałam wówczas, czym tak naprawdę jest ten grzech przeciw naturze, przeciw czystości... Tak, to nic innego jak seks z samym diabłem! Można to nawet porównać do ceremonii satanicznych, gdzie dochodzi do podobnych aktów, tylko z... No, właśnie!

Co do tej dziewczyny, którą spotkałeś, to dziękuj Bogu! Nie przestawaj dziękować Panu Jezusowi i Matce Najświętszej. Zachęcam, abyś miał nabożeństwo do świętego Józefa. On może Ci jeszcze wiele dopomóc w walce tym grzechem. Pamiętaj, mój drogi, że wojna z diabłem jeszcze się nie skończyła. Demon czeka na najmniejszy odruch słabości z Twojej strony. Nie polecam, abyś był zanadto czuły dla tej dziewczyny. Mówię to na własnym przykładzie. To właśnie dlatego, że pozwalałam chłopakowi, żeby się ze mną całował, to jeszcze bardziej pobudzało mnie do "większych pieszczot" z samą sobą. Nie wspomnę już o innych pieszczotach, do których przymuszał mnie ten chłopak. Nie czułam się szczęśliwa w tym związku. Ponadto doszło do jawnych filtrów tego chłopaka z inną dziewczyną. On uważał, że to nic takiego, że lubi patrzeć na piękne kobiety (szczególnie na ich biust). Męczyły go moje zaczepki o czystości. "Przecież wszyscy to robią" - odpowiadał mi. Ja jednak miałam już tego dosyć, choć oczywiście nie od razu. Bardzo jednak wtedy cierpiałam, ale starałam się to ukrywać. - Zaczęłam więc chodzić do kościoła na poranne Msze. Im bardziej trwałam na modlitwie, zrozumiałam, że nie mogę być tak uległa temu chłopakowi. Pewnego dnia doszło (pamiętam, że to było wspomnienie św. Ignacego, jezuity) do nadzwyczajnego zdarzenia. Otóż gdy kapłan mówił w imieniu Chrystusa te słowa: "Oto Ciało Moje, to czyńcie na Moją pamiątkę"; podobnie też z Boską Krwią Zbawiciela, usłyszałam nagle z nad dworza trzy uderzenia gwoździ (kościół był odnawiany). Poczułam się dosłownie tak jakbym przybijała mego Pana do krzyża. Zadrżałam. Ale później, po chwili, poczułam coś jeszcze - to Bóg ugodził moje serce Swoją Miłością. I odtąd już nie mogłam kochać innego, jak tylko mego Jezusa. Tak to wszystko pojmowałam.
Przez jakieś dwa lata żyłam sama, bez mężczyzny. Rozpocząłem walkę z moich grzechem i tak się stało, że chyba przez półtora roku nie popełniłam więcej tego grzechu. Jednak, później z powodu pewnych nieporozumień ze wspólnotą Kościoła, oddaliłam się nieco. Czułam się oszukana i wykorzystana. Czułam się po prostu nikim. - Może tu nie powinnam pisać, ale Bóg zaczął do mnie przemawiać i dawać przekazy. Zachęcał do przebaczenia winowajcom, wspaniałomyślności i pokornej miłości. Długo nie utrzymywałam życia sakramentalnego, tylko chodziłam na Mszę w niedzielę (kryłam się po kątach). Uzmysłowiłam sobie do czego zmierzał diabeł. Chciał mnie oddalić od Kościoła i Boga! I na nieszczęście doszło do kolejnych napadów samogwałtu. Bardzo się tego wstydzę. Nie miałam odwagi przystąpić do spowiedzi, bo skoro wszyscy ujawniają moje grzechy innym kapłanom i mnie oczerniają, to czyż nie mogę czuć zahamowań, aby przystępować do spowiedzi? Wiem, muszę być silna, ale to nie takie proste. Ostatnio zaczęłam odmawiać Różaniec do Siedmiu Boleści i Różaniec Pompejański. To bardzo wiele mi pomogło. I wtedy nagle, pewnej niedzieli usłyszałam głos, że mam się modlić o świętego męża. Bardzo mnie to zaskoczyło. Myślałam, że Pan oczekuje, aby tylko Jego miłowała. Ale pomodliłam się. I jakieś dwa tygodnie później pojawił się ten mężczyzna, o którym wspomniałam na samym początku. To było właśnie w dzień Matki Bożej Bolesnej. Obiecałam sobie, że już nigdy się nie zakocham, że z nikim się nie zwiąże, ale zabiegał o mnie bardzo gorliwie. Przez przypadek dowiedziałam się, że jest bardzo pobożny, co było dla mnie wielkim zaskoczeniem. Wciąż starałam się przed tym bronić, lecz już brakowało mi sił. Miałam świadomość, że nie ma ze mną przyszłości. I musiałam patrzeć, jak podrywa go inna kobieta. Płakałam nocami!!! I wtedy podjęłam decyzję, że się z nim zaprzyjaźnię, a jeśli to pójdzie dalej, wyznam mu całą prawdę. Jeśli mnie prawdziwie kocha, to mi wszystko przebaczy.

Postanowiłam więc bardziej zbliżyć się do Kościoła i Jego wspólnoty. Już nie czułam takiego ciężaru, miałam motywację, aby zmienić swoje życie. I już tak się nie boję. W Orędziu Królowej Pokoju z Medjugorje z 2 listopada tego roku, czytam:

"Drogie dzieci, przyjście do was i objawienie się wam, jest wielka radością mojego matczynego serca. To jest dar mojego Syna dla was i dla innych, którzy tu przychodzą. Wzywam was jako matka, kochajcie mojego Syna ponad wszystko. Abyście mogli Go miłować całym sercem, powinniście Go poznać. Poznacie Go przez modlitwę. Módlcie się sercem, z uczuciem. Modlitwa oznacza myślenie o Jego miłości i ofierze. Modlitwa oznacza kochanie, dawanie, cierpienie i ofiarność. Was, drogie dzieci, wzywam, byście byli apostołami modlitwy i miłości. Moje dzieci, to jest czas czuwania! W tym czasie czuwania wzywam was do modlitwy, miłości i ufności. Gdy mój Syn będzie patrzył na wasze serca, moje macierzyńskie serce pragnie, aby On widział w nich bezwarunkowe zaufanie i miłość. Zjednoczona miłość moich apostołów będzie żyć, będzie zwyciężać i ujawniać zło. Moje dzieci, ja byłam kielichem Boga i Człowieka, byłam Bożym narzędziem. Dlatego więc wzywam was, moich apostołów, abyście się stali się kielichem prawdziwej, czystej miłości mojego Syna. Wzywam was, abyście się stali narzędziem, za pośrednictwem którego, ci wszyscy, którzy nie poznali Bożej miłości, którzy nigdy nie kochali, pojęli ja, przyjęli ją i zbawili siebie. Dziękuję wam, moje dzieci. ?

W każdym razie, Kris, jeszcze raz zachęcam: dużo się módl, pość według wskazań Królowej Pokoju z Medjugorje (np. w środy i piątki), przystępuj regularnie do spowiedzi, przyjmuj Komunię Świętą. I zawsze błogosław Pana we wszystkim. Rozmawiaj z Nim o wszystkim, jak przyjaciel z przyjacielem. Chodź również na wspólne adoracje Najświętszego Sakramentu ze swą sympatią. Chodźcie razem do kościoła, może zapiszcie do jakieś wspólnoty. Przede wszystkim jednak żyj z nią jak brat z siostrą; możesz ją trzymać za rękę, przytul, pocałuj w policzek, ale na tym koniec. Mówię to na własnym przykładzie. Nie daj się okraść ze szczęścia!