Norwegia

O wszystkim dla wszystkich. Wszystko to co nie mieści się w innych tematach. Media, problemy społeczne i tym podobne ważne sprawy
  • Awatar użytkownika
    Itaatkar
    Posty:19
    Rejestracja:25 lip 2011, 14:27
    Lokalizacja:Radomsko
    Kontakt:
    Norwegia

    Post autor: Itaatkar » 27 lip 2011, 13:49

    WIDZENIE PEWNEJ STARUSZKI Z VALDRES
    Norwegia 1968 rok - Emanuel Minos



    Pewna 90-letnia staruszka z Valdres w Norwegii, w 1968 roku otrzymała od Boga widzenie. Ewangelista Emanuel Minos który prowadził nabożeństwo w miejscu jej zamieszkania, spotkał się z nią i ona opowiedziała mu co zobaczyła. Ewangelista spisał to poselstwo i włożył do szuflady, gdyż uważał, że brzmi ono nieprawdopodobnie. Prawie po trzydziestu latach zrozumiał, że na temat tego widzenia musi porozmawiać z innymi. Pani z Valdres była prostą i godną zaufania chrześcijanką żyjącą na wysokim poziomie duchowym, miała również dobrą opinię u wszystkich, którzy ją znali. A oto co zobaczyła:
    "Widziałam czas przed przyjściem Jezusa i wybuchem trzeciej wojny światowej. Widziałam świat przedstawiony jako rodzaj globusa. Widziałam Europę, jeden kraj po drugim. Widziałam Skandynawię, widziałam Norwegię. Widziałam pewne sceny, które wydarzą się bezpośrednio przed tym, zanim ponownie przyjdzie Jezus, krótko zanim nastąpi ostatnie nieszczęście. Nieszczęście, jakiego dotychczas nie przeżyliśmy."
    Wymieniła ona 4 etapy:
    1. Zanim Jezus ponownie przyjdzie i krótko przed wybuchem trzeciej wojny światowej będzie takie odprężenie, jakiego przed tym nie było. Zapanuje pokój między supermocarstwami na Wschodzie i na Zachodzie, i zapanuje długotrwały pokój. (to było powiedziane w 1968 roku, kiedy zimna wojna osiągnęła swój kulminacyjny punkt! E. Minos) W trakcie tego pokojowego okresu w wielu krajach dojdzie do rozbrojenia, również w Norwegii, a my nie będziemy przygotowani do trzeciej wojny światowej. A wojna rozpocznie się w taki sposób, jakiego nikt nie oczekiwał, z całkowicie nieoczekiwanego kierunku.
    2. Wśród chrześcijan zapanuje taka letniość i odstępstwo od prawdziwego żywego chrześcijaństwa jak nigdy dotąd. Nim przyjdzie Jezus, Chrześcijanie będą zamknięci na słowa prorocze i napomnienia. Nie będą chcieli słuchać już o grzechu i zmianie swego życia. Zamiast tego pojawi się Ewangelia dobrobytu. Nadrzędnym celem stanie się, aby wiele osiągnąć i coś znaczyć. Dobra materialne i rzeczy których nam Bóg nigdy nie przyrzekał, staną się najważniejsze. Kościoły, domy modlitwy i salę zborowe nie zaleznych kościołów będą coraz bardziej pustoszały, a z drugiej strony za milionowe sumy będą budowane prestiżowe budowle! Zwiastowanie, jak: wziąć Jego krzyż i naśladować Jezusa, zastąpi rozrywka, kultura i sztuka, i to zacznie opanowywać kościoły, domy modlitwy, kaplice, tam gdzie należałoby z wzdychaniem bojować o odnowę, uświęcenie i przygotowanie na powtórne przyjście Jezusa. Stan taki będzie się nasilać w coraz większej mierze, krótko przed przyjściem Jezusa.
    3. Będzie miał miejsce upadek moralny, jakiego nigdy dotąd stara Norwegia nie przeżywała. Ludzie żyć będą "na dziko bez ślubu". (W roku 1968, pojęcie współżycia małżeństwa "na dziko" nie było znane. E.Minos) Nieczystość przedmałżeńska niewierność w małżeństwie będą całkowicie akceptowane i na wszystkie możliwe sposoby usprawiedliwiane. Pojawi się to nawet w chrześcijańskich kręgach i będzie tolerowane. To, co jest wbrew naturze ? homoseksualizm, nie będzie uznawany za grzech. Krótko przed przyjściem Jezusa będą takie programy telewizyjne, jakich nigdy dotąd nie oglądaliśmy. (W 1968 roku telewizja dotarła do Norwegii. E.Minos) Telewizja będzie przepełniona okrutną przemocą tak, że ludzie będą się uczyć mordować, wzajemnie niszczyć, a na ulicach nie będziemy czuć się bezpiecznie. Ludzie będą naśladować to, co widzą. Telewizja nie będzie tylko jedna stacja, ale będzie to tak jak w radio, gdzie możemy po kolei włączać jednego nadawcę po drugim, i będzie to wszystko pełne przemocy, a ludzie będą to oglądać dla rozrywki. Będziemy widzieć przerażające sceny morderstw i wzajemnego wyniszczania, które będzie się rozpowszechniać w społeczeństwie. Również sceny cielesnego współżycia małżeńskiego będą pokazywane w telewizji. Te najintymniejsze wydarzenia małżeńskie będą się ukazywać na szklanym ekranie. Wszystko to co mieliśmy kiedyś, zostanie zniweczone, a to co jest najbardziej nieprzyzwoite zostanie pokazane naszym oczom. (To był rok 1968, ja protestowałem wskazując jej, że mamy paragrafy zabraniające czegoś podobnego. E.Minos) Wtedy ta starsza pani powiedziała: "Tak się stanie, a ty to zobaczysz''.
    4. "Ludzie z ubogich krajów będą przybywać masowo do Europy. (W 1968 roku o takim napływie cudzoziemców nie było jeszcze mowy. E. Minos) Oni również przyjadą do Skandynawii i Norwegii. Będzie ich tak dużo, że ludzie będą źle o nich myśleć i nieprzychylnie ich traktować. Będą ich traktować, jak Żydów przed wojną. Potem zostanie osiągnięta miara naszych grzechów. (protestowałem odnośnie napływu cudzoziemców. W tym okresie tego nie rozumiałem. E. Minos) Wtedy popłynęły łzy po policzkach tej starszej pani. "Ja już tego nie zobaczę, ale ty to będziesz mógł zobaczyć." I wtedy nagle przyjdzie Jezus i wybuchnie trzecia wojna światowa. To będzie krótka wojna, ale wszystko, co dotychczas widziałam w czasie (pierwszej i drugiej) wojny będzie zwykłą zabawą w porównaniu do tego, i skończy się to bombami atomowymi, a powietrze będzie tak bardzo zanieczyszczone, że nie będzie można oddychać. To przejdzie przez kilka kontynentów i dotknie Amerykę, Japonię, Australię i inne bogate kraje. Woda będzie skażona i nie będzie możliwa uprawia ziemi. Rezultat będzie taki, że pozostanie tylko resztka ludzi. A resztka ludzi z bogatych krajów będzie próbować ucieczki do ubogich krajów, ale tam będą tak samo źle i nieprzyjaźnie traktowani, jak my obchodziliśmy się z nimi, gdy byli u nas. Jestem szczęśliwa, że tego nie będę musiała oglądać, ale kiedy się ten czas przybliży, musisz się zdobyć na odwagę, by to opowiedzieć. Ja otrzymałam to od Boga, i nic z tego wszystkiego nie jest sprzeczne z tym, co mówi Biblia. Ale ten, komu są przebaczone grzechy i dla kogo Jezus jest Panem i Odkupicielem, ten będzie zachowany.

    spisał - Emanuel Minos
    Obrazek

    Awatar użytkownika
    Itaatkar
    Posty:19
    Rejestracja:25 lip 2011, 14:27
    Lokalizacja:Radomsko
    Kontakt:

    Wizja Olafa Rodge

    Post autor: Itaatkar » 27 lip 2011, 13:52

    ?Bo to wam powiadamy Słowem Pańskim, że my, którzy żywi pozostaniemy do przyjścia Pańskiego, nie uprzedzimy tych, którzy zasnęli [umarli], gdyż sam Pan przy okrzyku, przy głosie archanioła i przy trąbie Bożej zstąpi z nieba, a umarli w Chrystusie powstaną pierwej. Potem my żywi, którzy pozostaniemy, wespół z nimi POCHWYCENI będziemy w obłokach na spotkanie Pana na powietrze, a tak zawsze z Panem będziemy.? 1 Tesaloniczan 4:15-17

    Wizja Olafa Rodge'a

    Objawienie to otrzymałem w godzinach przedpołudniowych 11 grudnia 1952 roku w domu mojego brata w Bergen, Norwegia. Sam bardzo byłem tą wizją poruszony. Tuż przed tym przeżyciem, zajęty byłem lekturą mojej książki i wcale nie myślałem o pochwyceniu Kościoła. Odczułem, że muszę to uczucie opisać, lecz w pierwszym momencie nie wydawało mi się ono jako coś od Boga, dlatego odrzuciłem tę myśl w przekonaniu, że chodzi tutaj o wytwór mojej wyobraźni.
    Nie mogłem jednak znaleźć pokoju godząc się z takimi myślami. Powiedziałem wtedy Bogu w modlitwie: "Nie mogę sobie tego wszystkiego szczegółowo przypomnieć. Jeżeli więc chcesz , abym to opisał, pozwól mi przeżyć to jeszcze raz". Po tygodniu przeżycie powtórzyło się: odczuwałem to tak wyraźnie, jak gdyby ktoś siedział koło mnie i czytał mi wiadomości z jakiegoś czasopisma.
    Była godzina 22. Błyskawicznie chwyciłem ołówek i zacząłem notować na kartkach starej książki kasowej, leżącej akurat obok mnie. Pisałem aż do pierwszej w nocy, po czym zmęczony nie mogłem już dłużej pisać ? miałem wtedy 79 lat! ? i prosiłem Boga, abym mógł odpocząć, a jeśli by jeszcze coś miało być zanotowane, abym mógł otrzymać to w następnym dniu. Zmęczony położyłem się spać i natychmiast zasnąłem. Po upływie następnego tygodnia widzenie powtórzyło się i było kontynuowane od tego miejsca, gdzie zakończyłem poprzednio. Wierzę, że to co napisałem może obudzić niejedną duszę ze snu duchowego w obecnych czasach.
    ?Jest godzina 9 rano. Pani Anderson siedzi przy radiu i słucha audycji dla dzieci. Po upływie kilku minut audycja zostaje nagle przerwana. Nadawano sensacyjny meldunek z Oslo. Miasto znalazło się w dzikiej panice ? mówi spiker ? policja podaje, że przyczyną tego wszystkiego jest zniknięcie nieokreślonej jeszcze liczby osób, tak dorosłych, jak i dzieci. Władze są bezradne nie mogąc natrafić na żaden ślad pobytu zaginionych. Zwrócono się do członków rodzin o podanie wszystkich informacji o okolicznościach zaginięcia ich bliskich.
    W ten sposób próbowano znaleźć drogę do poznania tej dziwnej tajemnicy. Kilka minut temu podano, że na placu targowym zniknęło nagle ? podczas wykonywania swej pracy ? kilka sprzedających osób. Jedna z kobiet oświadczyła, że akurat płaciła za kupione kwiaty, a sprzedawca zaczął szukać reszty i ... w tym momencie zniknął bez śladu. Usłyszała tylko jak westchnął: ?Jezusie, dziękuje Ci?. Wydawało jej się, że widziała lekką mgłę, ale po chwili wszystko ustąpiło. W tym samym momencie inna młoda kobieta zaczęła głośno krzyczeć przeraźliwym głosem, biegając wokoło: ?Ktoś ukradł mi dziecko! To był mój synek, miał osiem miesięcy, gdzie on jest? Gdzie policja?? Policja była nawet w pobliżu, ale cóż mogła uczynić? Jak pomóc? Podobne głosy dochodziły zewsząd ? powstał wielki chaos i niepokój. Wielki, gruby kupiec wybiegł ze swojego sklepu wołając: ?Pomocy, pomocy! Zniknęły mi dwie sprzedawczynie wprost zza lady sklepowej!?
    Dziwna rzecz. Meldunki o zniknięciu wielu ludzi zaczęły napływać i z innych miast, takich jak Sztokholm i Kopenhaga, gdzie podobnie jak w Oslo doszło do wybuchu paniki. W każdym wypadku mówiono o zniknięciu ludzi w różnym wieku. Policja czuła się bezradna wobec tej dziwnej tajemnicy. Pani Anderson słuchając tych wieści westchnęła: "Mój Boże, cóż to jest?" Wstawszy, wyszła do ogrodu i zatrzymała się przy bramce, patrząc na ulicę, po której szła sąsiadka, Pani Holand, która trzymała dłonie na oczach i szlochając wołała w rozpaczy: ?Ruta, Ruta?. Zobaczywszy panią Anderson przetarła swoje oczy i zatrzymała się, pytając: "Nie widziałaś tutaj kogo obcego, który by tędy przechodził? Zniknęła moja Ruta! Siedziała przed domem na schodach, gdy ja byłam zajęta przy jednym krzaku róży i... nagle zniknęła. Wołam ją, krzyczę, ale nikt mi nie odpowiada. Wydaje mi się, że jednak ktoś jechał ulicą, ale jestem całkiem roztargniona, nie mogę pozbierać myśli... Jakie to wszystko dziwne... Ruta, Ruta! Gdzie jesteś, kto cię zabrał?!" ? Płacząc poszła dalej.
    W tym momencie do domu wraca pan Anderson. "Już wróciłeś? ? zapytała żona ? Jest jeszcze bardzo wcześnie, dopiero w pół do dziesiątej?" ? "Nie mogłem już dłużej wytrzymać. W naszym zakładzie zrobiło się nagle wielkie zamieszanie. Wielu robotników zniknęło. Przypuszczano, że stał się jakiś wypadek przy pracy. Szukaliśmy zaginionych, ale nie znaleźliśmy żadnego śladu. Wtedy jeden z robotników twierdzący, że jest prawdziwym chrześcijaninem i chodzący na jakieś zgromadzenia, pełen przerażenia zaczął wołać: "Teraz się stało? Teraz to się stało?!" ? "Co się stało?" ? pytaliśmy go. ? "Jezus zabrał sobie swoich" ? odparł i załamawszy ręce zaczął płakać i mówić dalej: "A ja zostałem! Zostałem jeszcze tutaj!" Prosiłem go, aby się uspokoił i nie mówił takich bredni, ale on był coraz bardziej zrozpaczony. Czymś strasznym było słuchać tego człowieka. Z pewnością nie tylko on sam był tym, który popadł w takie zwątpienie. Będziemy dziś dłużej pracować, żeby nadrobić stracony czas."
    W mieście sytuacja była równie tragiczna. Komunikacja była zablokowana, wielu bowiem kierowców autobusów, samochodów ciężarowych i osobowych również zniknęło, zostawiając w bezruchu swoje pojazdy. Zatrzymywały się tramwaje i taksówki, zalegając długim szeregiem ulice. Ludzie biegali na wpół obłąkani szukając swych krewnych i znajomych.
    Pan Anderson wraz z małżonką weszli do domu i nastawili lokalne wiadomości. ? "Ze wszystkich stron świata donoszą o zniknięciu ludzi. Od rana dzwonią telefony, przekazywane są meldunki i pytania na temat tych dziwnych wydarzeń. Na wielu statkach zniknęli również marynarze ? donoszą depesze. ? W szpitalach, szczególnie na oddziałach położniczych, wiele matek rozpacza po stracie dopiero co urodzonych niemowląt. Personel jest przerażony. Brakuje też niektórych pojedynczych osób w domach starców."
    O godzinie jedenastej podano z Londynu, że około godziny dziewiątej w całej Wielkiej Brytanii zniknęli niektórzy dorośli i dzieci, nie pozostawiając po sobie najmniejszego śladu. Nikt z zaginionych nie został odnaleziony. Wszystko to jest wielką tajemnicą. Kilku pastorów zwołało swoich członków zboru stwierdzając, że zaginęli najbardziej bogobojni i wierni modliciele spośród nich. Wśród poszukiwanych było również kilku pastorów i kaznodziei. Biskup pewnego większego ugrupowania religijnego zwołał na wieczór spotkanie ze swoimi pastorami i kaznodziejami.
    Po upływie trzech i pół godziny od nadania pierwszej informacji z Oslo, zaczęły napływać nowe wieści z różnych krajów i kontynentów. Z dalekiego wschodu, z Korei, przychodzą najbardziej poruszające wiadomości. Tam, ilość zaginionych szacuje się na wiele setek tysięcy. Jest rzeczą niemożliwą opisać te wydarzenia, które działy się w pierwszych godzinach. Wielka liczba ludzi doznała szoku. Wielu innych biega po ulicy załamując swe ręce i szukając bliskich. Najbardziej poruszający jest widok matek, które straciły swe dzieci. Wśród tego tłumu znajduje się wielu takich, którzy przeklinają w tym wszystkim. Jakiś mężczyzna biegnie ulicą machając rękami i woła : "Uważajcie, uważajcie! Wszyscy będziemy wkrótce zabrani!" ? biedny postradał zmysły. Na rogu starsza pani, złożywszy dłonie, patrzy w niebo i mówi jakby sama do siebie:" O nie, jeżeli nie daliśmy się przygotować tak, byśmy mogli być zabrani, to teraz, w tym stanie, nikt więcej nie zostanie tam pochwycony. Panie Boże! Jezusie! Pomóż nam! Tak, to się teraz stało... Teraz to się stało... Starałam się prowadzić życie religijne, ale myślałam, że On tak szybko nie przyjdzie. Nie brałam tego tak zupełnie serio..."
    Dyrekcja kolei doniosła, że jak na razie nie doszło do żadnego nieszczęścia, czy też katastrofy. Jeden tylko pociąg zatrzymał się na trasie pozbawiony kierownika i konduktora. Wydano też rozporządzenie, aby służby na wszystkich przejazdach kolejowych sprawdziły, czy wzdłuż torów nie znajdują się poszukiwani pasażerowie, którzy w nieznany sposób ZNIKNĘLI z przejeżdżających pociągów. Podobnej treści informacje docierają z fiordów, gdzie również zauważono zniknięcie niektórych [rybaków] pływających łodziami. Dopiero wieczorem podano coś w rodzaju wyjaśnienia, zwracając się do społeczeństwa [z apelem] o zachowanie spokoju i porządku.
    Władze wraz z policją próbują ustalić liczbę zaginionych ludzi. Ta niezwykła sytuacja zaabsorbowała nawet umysły wielu uczonych, a przede wszystkim prognostyków, którzy usiłują dociec przyczyny zaistniałych wydarzeń. Również z USA dotarły informacje o zaistniałej tam podobnej sytuacji z tym, że do szczególnie wielkiego zamieszania ? z powodu tajemniczego zniknięcia wielu osób ? doszło tam w komunikacji.
    Wielu z niecierpliwością oczekuje wiadomości porannych, które powinny przynieść bardziej obszerny przegląd tych wyrywkowych informacji docierających do tej pory niemal z całego świata. Jest godzina dwudziesta druga. Z dotychczasowych informacji jasno wynika, że nie jest to odosobniona sytuacja, lecz że ogarnęła ona w podobny sposób cały świat.
    Dotychczas informacje docierały tylko z większych miast, teraz już zaczynają docierać informacje z osiedli wiejskich. Niepokój ogarnął całą ziemię, w równym stopniu obie półkule. Nikt z ludzi nie miał ochoty udać się tej nocy na spoczynek. Na ulicach mnożyły się liczne grupki ludzi dyskutujących o tym, co zaszło. Niektórych jednak zaczyna to doprowadzać do histerii. Coraz częściej słychać głosy, że to co się stało, ma ścisły związek z chrześcijaństwem i jego wyznawcami. Ci, którzy znali zaginionych, w porozumieniu z ich rodzinami są zdania, że dotyczy to fanatyków i niewinnych dzieci.
    Jeden z pracowników wiejskiego browaru wieczorem doszedł do takiego wniosku: "Tak, Eususa Olmsena już nie ma! Teraz będzie mu się wspaniale powodziło, tak jak tutaj nieraz mówił w swych kazaniach, że Jezus wkrótce przyjdzie i zabierze go". ? "To prawda ? odpowiedzieli inni ? wśród nas był również taki i również zniknął. A teraz? Władze z pewnością zajmą się tym. Przypuszczalnie zakażą wszystkiego, co związane jest z religią tak, że coś podobnego już się nigdy nie powtórzy." ? "Na pewno! ? przytaknął ktoś z grupy ? Ci chrześcijanie mieli jednak rację, przewidzieli to. Gdybyśmy ich wtedy posłuchali, mielibyśmy się zapewne lepiej niż tu, w tym piekielnym zamieszaniu. Lecz teraz trzeba nam dalej żyć, a to z pewnością będzie o wiele trudniejsze i gorsze..." ? "O, tyś wierzył w nich, właściwie to miałeś iść razem z nimi, gdy byli zabierani" ? westchnął ktoś. ?"Chciałbym, żeby tak było" ? odpowiedział i odszedł...
    Następny dzień nie przyniósł nic nowego, ani żadnych szczególnie rewelacyjnych doniesień. Wszystkie wiadomości podawały, że jest to i nadal pozostaje niewyjaśnioną tajemnicą. Na zwołanym wieczorem zebraniu pastorów i kaznodziei okazało się, że wielu z nich brakuje. Wśród pozostałych panował nerwowy i ponury nastrój. Wielu czuło się bardzo nieszczęśliwymi. Nie mieli bowiem oni najmniejszej wątpliwości, że to co zaszło ? było przepowiedzianym pochwyceniem Kościoła-Oblubienicy.
    Niektórzy z nich stwierdzili, że pomimo zdobycia wykształcenia teologicznego i częstego studiowania Słowa Bożego, nigdy nie myśleli, że to się stanie w taki sposób. Nowonarodzenie było dla nich czymś nieznanym, obcym, o ileż bardziej posiadanie Ducha dziedzictwa Bożego. Jeden z młodych pastorów stwierdził wprost: "Nie uczono nas w taki sposób. Wykładowcy nigdy nam nie mówili, że wydarzy się to, co przeżyliśmy dziś rano..."
    Dziennikarze przyznali, że istnieje wyraźna potrzeba dyskusji, lecz umysły są zbyt wstrząśnięte, by mogły o tym rozsądnie rozmawiać. W odpowiedzi na apel policji, aby ludność zgłaszała swoje opinie o zaistniałych faktach, większość zebranych pastorów i kaznodziei postanowiła sporządzić meldunek zgodny z ich przekonaniem, w którym stwierdzili, że to co zaistniało, można uważać za przepowiadane przez Biblię pochwycenie Kościoła. To było wszystko, co mogli do tego momentu stwierdzić. Policja nie podała jednak do publicznej wiadomości wypowiedzi pastorów, ponieważ przekonana była, że jest to owoc histerycznej, wyprowadzonej z równowagi wyobraźni.
    Wydarzenie to jednak było tak wielkiej wagi państwowej, że sprawę przejął w swoje ręce rząd, który stwierdził, że skoro to wszystko powiązane jest z chrześcijaństwem, to aż do momentu lepszego rozeznania całości zagadnienia i wyjaśnienia tej tajemnicy, powinny być zamknięte i zawieszone w swej działalności wszystkie kościoły i zgromadzenia religijne. Ponieważ sprawa ta dotyczy wszystkich narodów, konieczne jest zajęcie wspólnego stanowiska ? po dokładnym jej zbadaniu ? przez nadzwyczajne, międzynarodowe zgromadzenie.
    Wśród wielu chrześcijan zapanowało ogólne przygnębienie. Wczoraj wbrew zakazowi, wszystkie kościoły i kaplice były zapełnione, a w niektórych brakowało przełożonych i wielu członków. W niektórych wspólnotach religijnych zgromadziło się bardzo mało wiernych, lecz przybyło wielu stojących dotychczas z boku ? sympatyków; byli to przeważnie ci, o których mówiono, że spotkało ich wielki nieszczęście z powodu utraty swoich bliskich i krewnych.
    Wszyscy zgromadzeni chcieli słuchać Słowa Bożego, lecz było ono również zabrane. Niektórzy próbowali coś przeczytać, ale stwierdzili, że nic z tego nie pojmują. Podawali więc Biblię innym, którzy z kolei stwierdzili, że w ogóle nie mogą jej czytać. Wielu ludzi zaczęło płakać, inni opuszczali zgromadzenie zawiedzeni brakiem jakichkolwiek godnych uwagi wyjaśnień. Ci zaś, którzy przyszli na spotkanie szukać pomocy Bożej ? odchodzili, w najwyższym stopniu zawiedzeni i nieszczęśliwi. Większość jednak zgromadzeń ogarnął, panujący wszędzie, chaos i zamieszanie.
    Stojący gdzieś z boku mężczyzna z zaciśniętymi pięściami krzyczał do kaznodziei: "To twoja wina, że tak wielu z nas pozostało. Nigdy nam nie mówiłeś, że Jezus przyjdzie wkrótce i zabierze swoich do siebie. A jeszcze mniej mówiłeś nam o konieczności posiadania Ducha Świętego i pojednania się z Bogiem. Teraz dopiero wiem i widzę, że to co mnie tutaj zatrzymało, to były niewielkie drobiazgi, ale... ale Boże, bądź miłościw..." ? "Uspokój się ? wołał kaznodzieja ? uważam, że wykonałem swe obowiązki wobec was."
    Pukali do drzwi, lecz te były zamknięte. Nie sposób opisać tej sytuacji. Ludzie odczuwali, że stoją w obliczu strasznej przyszłości. Grozę czuć było w powietrzu, zniknęła też wszelka nadzieja. Drzwi były już zamknięte. Teraz pukali w nie ci, którzy dotychczas zadowoleni byli z wypowiadania pustych chrześcijańskich deklaracji i frazesów, czy z letniego dotychczas sposobu życia. Jedni utrzymywali kontakt z chrześcijaństwem ze względów towarzyskich, inni z uwagi na swoją pracę lub wyznaczone zadanie. Wszyscy byli jednak nie-odrodzeni, bez dziedzictwa Bożego, a więc bez prawa dziedziczenia. Jednym słowem, dla wielu z nich życie zborowe było tylko czymś w rodzaju hobby; przyjemnym lub najodpowiedniejszym spędzeniem wolnego czasu. Teraz wszyscy oni pukali w zamknięte drzwi wołając: "Panie, Panie otwórz nam"...
    Na domiar złego zaczęto mówić o możliwości wybuchu w każdej chwili wielkiej wojny światowej. Problem pochwycenia chrześcijan doprowadza do szybkiej reakcji władz, które zgodnie z międzynarodowymi uzgodnieniami zabroniły całkowicie wykonywania lub brania udziału w jakichkolwiek obrzędach religijnych, zakazując pod groźbą kary śmierci wspominania imienia JEZUS. Narody i kraje miały być oczyszczone od wszelkich śladów chrześcijaństwa i tego wszystkiego, co w najmniejszym stopniu przypominało Chrystusa. Znaczna ilość z pozostałych na ziemi chrześcijan wciąż jednak, pomimo zakazów, wołała do Boga. Tych aresztowano i po przesłuchaniu z zastosowaniem najstraszniejszych tortur ? skazywano na śmierć.
    "Jeżeli Jezusa przeklinasz i zaprzesz się Go, możesz uratować życie!" ? padały propozycje dla wielu z nich. Stali przed wyborem życia lub śmierci. Tysiące tych ludzi wytrwało nie zapierając się Jezusa, ginęli więc masowo. Nie przysługiwało im już żadne prawo obrony. Biada ziemi i tym, którzy na niej mieszkają. Wśród aresztowanych znaleźli się też tacy, którzy tej próby nie wytrzymali, poddając się. Książę tego świata opanował ziemię. Rodziny wzajemnie wydawały się zdradzając jedni drugich na śmierć, zgodnie z tym, co mówi Ewangelia Łukasza 21, w wersetach16?17: "A będą was wydawać i rodzice, i bracia, i krewni, i przyjaciele, i zabijać niektórych z was. I będziecie znienawidzeni przez wszystkich dla imienia mego."
    Tego nie da się inaczej opisać. Bóg opisał to jednak Janowi, mówiąc, że wołaniem tych nieszczęśliwych było: "Panie! Skróć te dni...? Wszelki sprzeciw oznaczał śmierć. W różnych krajach z różnym natężeniem przystąpiono do realizacji powyższych postanowień odnośnie chrześcijaństwa. Tak więc rozpoczął się najstraszniejszy czas [ucisku] w historii ludzkości??
    Kochany przyjacielu! Nie ryzykuj tego, że mógłbyś być pozostawionym tutaj! Stań przed obliczem Wszechmogącego Boga i poproś Go o łaskę. Dzisiaj jest jeszcze czas. Dzisiaj jeszcze możesz być zaliczony do rodziny dzieci Bożych, jako własność Jezusa, jako członek żywego Kościoła, a wtedy ? w tym dniu, gdy przyjdzie Pan ? pójdziesz wraz z innymi tam, dokąd Jezus zabierze swych wiernych naśladowców.

    Olaf Rodge
    Obrazek

    ODPOWIEDZ