"Chcę, żeby był ze mną w Raju" (św. Maria Goretti)

Jeżeli chcesz się podzielić swoim świadectwem - to właśnie tutaj.
  • Awatar użytkownika
    Anienka
    Posty:45
    Rejestracja:26 paź 2011, 21:50
    "Chcę, żeby był ze mną w Raju" (św. Maria Goretti)

    Post autor: Anienka » 09 gru 2011, 18:23

    Św. Maria Goretti nie miała jeszcze 12 lat, gdy za cenę swego życia świadomie przeciwstawiła się grzechowi śmiertelnemu. Dziewczynka swoim krótkim życiem dała piękne świadectwo niewinności, pracowitości i pobożności. Od najmłodszych lat była pociechą stroskanych nędzą rodziców i czułą opiekunką młodszego rodzeństwa. Zachwycała dobrocią serca, radosnym usposobieniem i nieustanną gotowością do pomagania innym. Po śmierci ojca przejęła odpowiedzialność za dom i rodzeństwo, gdyż matka od rana do nocy ciężko pracowała na roli.

    Państwo Goretti mieszkali w jednym domu z inną ubogą rodziną - Serenellimi. Młody Alessandro Serenelli od pewnego czasu uważnie obserwował dorastającą dziewczynę. Jego myśli stawały się coraz bardziej nieczyste. Jak sam później przyznał, swą wyobraźnię podsycał lekturą nieprzyzwoitych pism i oglądaniem lubieżnych obrazków. Młodzieniec zaczął natarczywie zalecać się do Marii, grożąc jej jednocześnie, że ją zabije, jeśli powie o tym komukolwiek. Nagabywana dziewczynka milczała, obawia-jąc się, że zdemaskowanie Alessandra zrujnuje jego i jej rodzinę.

    Był 5 lipca 1905 r. Goretti i Serenelli pracowali przy gospodarstwie. W domu została tylko Maria wraz z młodszym rodzeństwem. Alessandro wykorzystał tę sytuację. Wciągnął siedzącą na ganku dziewczynkę do środka domu i zażądał, by mu uległa. Krzyki Marii zagłuszał warkot pracującej młockarni. Później Alessandro zeznał, że wołała wtedy: "Nie! Nie! Nie! Co robisz? Nie dotykaj mnie! To grzech - pójdziesz do piekła!". W tak dramatycznym momencie Maria myślała o nieszczęsnej duszy napastnika, zaś on - rozwścieczony jej oporem - wyciągnął nóż i zaczął zadawać ciosy. Dźgał nożem dotąd, aż ofiara przestała się ruszać. Myśląc, że dziewczyna już nie żyje, zostawił ją i zamknął się w swoim pokoju. Zakrwawioną Marię odnalazła jej matka. Dziewczynka zdążyła tylko powiedzieć: "To Alessandro..."

    Marię odwieziono do szpitala, a Alessandro został aresztowany. Karabinierzy, wyprowadzając niedoszłego gwałciciela z domu, musieli ochraniać go przed tłumem, który chciał go zlinczować. .

    Agonia Marii trwała długo. Umierająca cały czas była przytomna. Bez skargi znosiła ból operacji bez znieczulenia. Cierpiała także wielkie pragnienie, gdyż ze względu na obrażenia wewnętrzne nie wolno było podać jej żadnych płynów. Zabiegi lekarzy były jednak bezskuteczne. Przed przyjęciem ostatniej Komunii Świętej Maria powiedziała do spowiadającego ją kapłana, że w imię miłości do Pana Jezusa przebacza mordercy. Dodała także: "Chcę, żeby był ze mną w raju".

    Alessandro został skazany na 30 lat pozbaienia wolności. Przez pierwsze osiem lat nie okazał najmniejszej skruchy. Jako więzień miał opinię człowieka nieobyczajnego, odpychającego i zamkniętego w sobie. Którejś nocy Alessandro ujrzał we śnie Marię. Zrywała na łące kwiaty. Nagle podeszła do niego i podała mu bukiet z białych lilii. Kilka dni później do celi Alessandra wszedł niespodziewany gość - miejscowy biskup, który za natchnieniem Bożym postanowił porozmawiać z zabójcą. Po tej rozmowie w duszy więźnia dokonał się cud nawrócenia. Zrozumiał potworność swej zbrodni i zaczął błagać Boga o wybaczenie. Stał się innym człowiekiem. Za wzorowe zachowanie skrócono mu wyrok o 4 lata.

    W Wigilię Bożego Narodzenia 1937 r. Alessandro pojawił się w domu Gorettich. Padł na kolana przed matką Marii i ze łzami w oczach błagał ją o wybaczenie. Pobożna kobieta okazała mu miłosierdzie. Później razem uczestniczyli w Pasterce.

    Alessandro Serenelli doczekał beatyfikacji, a potem kanonizacji swej ofiary. Kościół uznał heroiczność cnót małej męczennicy

    i 25 czerwca 1950 r. wyniósł ją do chwały świętych. Ostatnie 24 lata życia nawrócony Alessandro spędził w klasztorze ojców kapucynów. Pracował tam jako ogrodnik. Wierzył, że to Maria wymodliła mu nawrócenie. W swoim testamencie nazwał ją swym dobrym aniołem, światłem i opiekunką w niebie.

    Historia zaczerpnięta z miesięcznika "Nasza Arka" (nr 11, rocznik 2006)

    Awatar użytkownika
    Anienka
    Posty:45
    Rejestracja:26 paź 2011, 21:50

    Re: "Chcę, żeby był ze mną w Raju" (św. Maria Goretti)

    Post autor: Anienka » 20 gru 2011, 17:00

    Przepraszam, jeśli ten tekst został źle zrozumiany. Umieściłam go w tym dziale, bo uznałam, że jeśli człowiek, który w porywie gniewu ugodził nożem Marię Goretii i jeszcze kilka lat w więzieniu nie odczuwał żadnego żalu, aż któregoś razu sama Maria mu się śni i daje białe lilie, to jest kwiaty z Ogrodu Rajskiego. A potem przychodzi osoba duchowna, aby zbliżyć do Pana Boga mordercę? To po prostu dowód, że Bóg istnieje. Inni powiedzą, ?to zwykły przypadek?. Ale ja nie wierzę w przypadki.

    ODPOWIEDZ